Praca "Jezus Magus: Pierwotne chrześcijaństwo w kręgu magii jest pierwszą" (nie tylko w Polsce) książkową prezentacją tezy prof. Mortona Smitha o Jezusie Chrystusie jako magu hellenistycznym. Teza ta została potraktowana jako punkt wyjścia dla szerszych rozważań nad obecnością, rolą i znaczeniem magii w chrześcijaństwie, głównie pierwotnym, ale także późniejszym. Została poparta bogatym materiałem źródłowym. Autor cytuje ponad 800 książek i artykułów, w tym wszystkie najważniejsze źródła antyczne oraz wiele współczesnych prac naukowych dotyczących magii greckiej, żydowskiej i chrześcijańskiej.
Książka pokazuje początki chrześcijaństwa w zupełnie nowym świetle. Autor jest sceptycznie nastawiony do tezy Smitha: Jezusa jedni mogli wprawdzie uważać za maga, ale inni znajdywali i znajdują w pismach chrześcijańskich podstawy do tego, by widzieć w nim mesjasza, uzdrowiciela, cudotwórcę itd., albo kilka tych postaci na raz, tym bardziej, że denominatywy te często się na siebie nakładały. Jezusa należy uznać raczej za specjalistę od sacrum wykonującego praktyki religijno-magiczne (albo magiczno-religijne).
Wielka wartość tezy Smitha polega głównie na tym, że pozwala ona na nowo przemyśleć źródła chrześcijaństwa, zrozumieć niektóre niezrozumiałe dotąd niejasne fragmenty pism, oraz sprzeczności zachodzące pomiędzy tekstami chrześcijańskimi. Np. kierowane pod jego adresem pomówienia, że jest opętany, oraz sformułowany przez niego zakaz bluźnierstwa przeciw Duchowi św. można zrozumieć tylko w ten sposób, że chodzi o osobiste bóstwo (demona) Jezusa, z którym nawiązał intymny kontakt. Z kolei to, że Jezusa uważano za Jana Chrzciciela, można zrozumieć wyłącznie wtedy, jeśli wie się, że nawiedzał go duch Jana.
Teza Smitha pokazuje względność wszelkich punktów widzenia. Skoro na podstawie tych samych tekstów z jednej strony można wykazać, że Jezus był synem bożym (czy bogiem), a z drugiej, że był zwykłym magiem, pokazuje to, jak bardzo niepewne są podstawy wiary chrześcijańskiej. Ta sama działalność, którą jedni nazywają (nieaprobowaną społecznie) magię, inni mogą uznać za formę religii; to, co dla jednych jest (religijnym) cudem, dla innych może być tylko magiczną sztuczką. Skoro Apolloniusz z Tiany (uznawany przez swoich zwolenników za "boskiego męża") był dla jego chrześcijańskich adwersarzy magiem, to dlaczego Jezus Chrystus, uważany za zbawiciela i syna bożego, nie może być uważany przez innych za maga? Tym bardziej, że dokonana przez autora bezstronna analiza żywotów obu pokazuje, że Apolloniusz był znacznie większym taumaturgiem od Jezusa, ponieważ poza tym, że ewangelie przypisują Jezusowi umiejętność leczenia z ośmiu rodzajów chorób, a Apolloniuszowi Flawiusz Filostratos tylko z trzech, to Apoloniusza Flawiusz przedstawił jako dysponującego dziesięcioma cudotwórczymi umiejętnościami, których nie opanował Jezus.