Mordercze marionetki

21 listopada 2019 admin Brak Komentarzy

Dziennikarka, pracownica socjalna, kuratorka sądowa i terapeutka rodzinna poświęciła dwadzieścia lat na spotkania w więzieniu z dwiema kobietami (Pat Krenwinkel i Leslie Van Houten) z grupy Mansona. Ze względu na zmianę przepisów nie mogła owych rozmów nagrywać.

Mogłoby się wydawać, że książka ta wpisuje się w nurt literatury, do którego należą Z zimną krwią Trumana Capote, Pieśń kata Normana Mailera czy Rozmowy z katem Kazimierza Moczarskiego (z pewnych względów porównanie z tym ostatnim utworem ma najwięcej sensu), ale w wypadku dzieła Nikki Meredith kwestia jest bardziej złożona i różnic jest znacznie więcej niż podobieństw.

Sprawa brutalnych morderstw z 1969 roku popełnionych przez tak zwaną Rodzinę Mansona do dziś budzi ogromne – i nie zawsze zdrowe – zainteresowanie. Meredith miała jednak swoje szczególne, również osobiste powody, aby zacząć zajmować się tą historią. Chodziła do liceum z dwiema osobami związanymi z tymi zbrodniami: Catherine Share (werbującą kandydatki do Rodziny) i Stephenm Kayem (zastępcą prokuratora okręgowego, biorącym udział w procesie); jej dwudziestoletniego brata skazano za napad na dom starszych ludzi; ponadto antysemityzm Mansona budził w Autorce, mającej żydowskie korzenie, niepokój i skojarzenia z Holocaustem: przede wszystkim ze względu na brak wyrzutów sumienia sprawców i okazywaną przez nich pogardę dla ofiar.

Co znamienne, sam Manson nie znalazł się w centrum uwagi Meredith, uznała go za psychopatę; był inicjatorem zbrodni, ale to wykonawcy, a właściwie wykonawczynie jego poleceń stały się obiektem studiów. Co sprawiło, że przeciętne młode kobiety stały się oprawcami? Uległy odczłowieczeniu, stając się swoistymi marionetkami, za których sznurki pociągał Manson?

Autorka nie ograniczyła się do rozmów ze skazanymi, ta książka to też zapis jej własnego życia, bolesnej niekiedy introspekcji, gdy porównuje morderczynie z sobą czy bliskimi, a także próba analizy zjawisk o znacznie szerszym zakresie, jak znęcanie się nad więźniami w irackim Abu Ghraib czy rzeź w Rwandzie: „[…] ofiar śmiertelnych było milion, a zabójców osiemset tysięcy. […] Raz jeszcze, jak w wypadku zamachów z 11 września 2001 roku, ogrom zbrodni przyćmił moją zdolność do zrozumienia sprawców. Niemniej było tyle analogii. Być może […] gdybym potrafiła zrozumieć Pat i Leslie, zrozumiałabym okrucieństwo na tak masową skalę. I być może jest tak, że gdybym potrafiła zrozumieć okrucieństwo na tak masową skalę, to zrozumiałabym Pat i Leslie”.

Warto zauważyć, że polski tytuł różni się od oryginalnego (Manson Women and me. Monsters, Morality, and Murder [Kobiety Mansona i ja. Monstra, moralność i morderstwo], łatwo jednak zrozumieć, dlaczego Tłumaczowi (lub wydawnictwu) nasunęła się formuła „banalność zła”.

Ta książka to studium ciemnych stron ludzkiej natury, granicy pomiędzy dobrem a złem, tak łatwej do przekroczenia, zarówno w wypadku jednostek, jak i zbiorowości.

Brak Komentarzy

Odpowiedz

NAJNOWSZE WPISY

NEWSLETTER

Planujesz czytać więcej książek, ale nie masz pomysłu jakich? Chcesz śledzić wydarzenia czytelnicze? Potrzebujesz pomocy w ocenie własnej twórczości? Z NAMI TO WSZYSTKO JEST MOŻLIWE! Bądź na bieżąco z artykułami, zapisując się do newslettera.

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celu wysyłki wiadomości typu Newsletter oraz potwierdzam, że zapoznałam/em się z informacjami dla subskrybentów usługi Newsletter i informacjami o Ochronie Danych Osobowych.

×