Dwa i pół roku przed tym, jak czytelnik spotyka się z bohaterką powieści, Tessą Markham, jej życie legło w gruzach. Straciła drugie dziecko, paroletniego chłopca, brata-bliźniaka zmarłej tuż po narodzinach córeczki. Przeszła poważne załamanie nerwowe, rozstała się z mężem i straciła pracę; nie jest już architektem krajobrazu, zatrudniła się w firmie ogrodniczej. Praca fizyczna pozwala jej na luksus niemyślenia. Pewnego ponurego przedzimowego wieczoru wraca do domu i zastaje w swojej kuchni małego chłopczyka, który mówi jej, iż przyprowadził go anioł, a ona jest teraz jego nową mamą.
Zawiadamia policję, która zabiera dziecko, ale to nie koniec, a dopiero początek. Sprawę komplikuje fakt, że w okresie, kiedy leczyła się psychiatrycznie, była podejrzewana o próbę uprowadzenia niemowlęcia. Policja jest podejrzliwa, przedstawiciele prasy osaczają ją, koczują pod domem i czatują przed miejscem pracy. Wścibska sąsiadka dziennikarka, współpracująca z tabloidami nie jest w tym wypadku błogosławieństwem. Na domiar złego okazuje się, że nie może liczyć na wsparcie męża, z którym jest w separacji; przestaje mu ufać. Nie ufa zresztą nikomu, również samej sobie. Jej wspomnienia z czasów po śmierci synka są w większości mętne. Obecnie zaczyna się chwilami obawiać o swoje zdrowie psychiczne.
Skąd u niej w domu wzięło się to dziecko? Dlaczego jego ojciec nie od razu zgłosił jego zaginięcie? I czemu wydaje się Tess znajomy? Kim jest śledząca ją kobieta, o ile naprawdę ją śledzi? Pytania mnożą się i zaczyna się wydawać, że odpowiedzi należy szukać w przeszłości. „Przeszłość nie jest zamknięta. I nas dogania”.
Sprawy jednak nie wyglądają tak beznadziejnie, jak wydaje się bohaterce w najczarniejszych momentach. Wścibska dziennikarka, choć z własnych, interesownych pobudek, może okazać się przydatna, a pod ręką znajdzie się przystojny mężczyzna, gotów przyjść z pomocą.
Prowadzona w pierwszej osobie (i – co jest rzadkością – w czasie teraźniejszym, co służy zdynamizowaniu akcji) narracja pozwala Czytelnikowi oglądać wydarzenia z perspektywy bohaterki, a jednocześnie wyciągać własne wnioski. Ten thriller psychologiczny jest też wbrew pozorom dobrą lekturą dla odprężenia.
Brak Komentarzy