Polacy i Żydzi w KL Auschwitz 1940-1945
Pamiętnik więźnia Kl Auschwitz Birkenau
Karol Tendera w niemieckich obozach koncentracyjnych spędził dwa i pół roku. Zaznał piekła Auschwitz-Birkenau, kilka razy był na krawędzi śmierci. Dziś stara się, by pamięć o przerażających wojennych wydarzeniach nie zniknęła.
Urodził się ponad 90 lat temu, 7 lipca 1921 roku w Krakowie. Rodzina – ojciec muzyk grający na skrzypcach, matka malarka pochodzenia węgierskiego – mieszkała przy ul. Wieczystej. Młody Karol chodził do szkoły powszechnej im. św. Mikołaja przy ul. Lubomirskiego.
Gdy nastała okupacja trafił do szkoły zawodowej przy ul. Krupniczej, gdzie chciał uczyć się fachu spawacza. Stamtąd pewnego wiosennego dnia 1940 roku został wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec. – Podczas zajęć w warsztatach dyrektor szkoły wyczytał nazwiska około trzydziestu uczniów, następnie zakomunikował nam, że pojedziemy do Niemiec do pracy. Przed szkołą czekały już niemieckie samochody – wspomina pan Karol. Wylądował w Hanowerze, w fabryce samolotów Hannoversche Flugzeugwerke. Razem z innymi młodymi Polakami dźwigał części uszkodzonych samolotów, naprawiał je, czyścił silniki. Praca była ciężka, otępiająca i słabo płatna. W dodatku z czasem miasto zaczęło być regularnie bombardowane przez alianckie lotnictwo, więc perspektywa śmierci od bomby lub pod gruzami stawała się nader realna. Zachęcony przykładem kolegi, który zbiegł i szczęśliwie dotarł do kraju, pan Karol również zdecydował się na ucieczkę. Za zaoszczędzone pieniądze kupił w mieście elegancki granatowy płaszcz, kapelusz i buty, by wyglądać jak najbardziej z niemiecka, i pewnej majowej niedzieli 1942 roku wsiadł do pociągu jadącego do Katowic. Zatrzymany przypadkowo w Opolu trafił do przymusowej pracy w restauracji na dworcu we Wrocławiu. – Przesłuchiwany na posterunku policji skłamałem, że jadę szukać pracy u bauera, bo w Generalnej Guberni krucho z zatrudnieniem. Niemcy uwierzyli i chwała Bogu, bo za ucieczkę groziło więzienie, a nawet śmierć – opowiada. Z Wrocławia uciekł po paru miesiącach i tym razem pomyślnie udało mu się dostać się do Krakowa.
Sielanka nie trwała długo, 19 stycznia 1943 r. został aresztowany w miejscu pracy i przewieziony najpierw do siedziby gestapo przy ul. Pomorskiej, a potem do więzienia przy Montelupich. Nie pytano go o ucieczkę z robót przymusowych, lecz usiłowano wydobyć przyznanie się do znajomości z jakimś nieznanym mu księdzem. Przeszedł brutalne śledztwo połączone z biciem, pobyt w zatłoczonej celi i kilkakrotne selekcje do rozstrzelania. 5 lutego 1943 roku w grupie trzydziestu siedmiu aresztowanych został załadowany na ciężarówkę i przewieziony w nieznane miejsce. Gdy ich wyładowano ujrzeli bramę z napisem „Arbeit macht frei”. Tak 22-letni Karol Tendera znalazł się w obozie koncentracyjnym Auschwitz.