Polska gastronomia przez ostatnie ćwierć wieku zrobiła kilka siedmiomilowych skoków w przód. Od dworcowych barów i lokali, w których szczytem luksusu był brizol lub rumsztyk z cebulką, aż do współczesnych slow foodów, food trucków i michelinowskich restauracji.

Dzisiaj w wielu miejscach można zjeść dobrze i zdrowo, lokalnie lub międzynarodowo. Piękne, często niezwykle oryginalne lokale, przyciągają nie tylko wyśmienitą kuchnią, ale i ciekawymi wnętrzami czy aranżacjami. Jednym zdaniem – „Europa, Panie!”. Z drobnym wyjątkiem, którym jest obsługa gości. O tym mamy w Polsce nadal mierne pojęcie. Niestety, począwszy od budki z lodami rzemieślniczymi, a na „kilkuczapkowej” restauracji skończywszy, w większości znanych mi miejsc największą bolączką jest jakość obsługi. Błędy popełniają wszyscy – właściciele, szefowie sal, kelnerzy, sommelierzy (jeżeli są), portierzy czy szatniarze. Czasem dlatego, że wcale nie interesują się gośćmi – słynny kazus „miałam być aktorką, a zostałam bufetową”; w innych wypadkach odwrotnie: „jestem tak wspaniałym i profesjonalnym kelnerem, że powinieneś podziwiać mnie cały wieczór”.

Na szczęście mamy remedium na te niedociągnięcia polskiej gastronomii. Jest nią fantastyczna książka Gościnność. Jej autorzy to najwyższej klasy specjaliści: Partycja Siwiec – zastępczyni redaktor naczelnej magazynu „Food Service” oraz Adam Pawłowski – pierwszy Polak z tytułem Master Sommelier.